Nieznana jest data jego narodzin, natomiast źródła podają, że zmarł w 118 roku, a więc pół tysiąca lat przed świętym Hubertem, który obecnie odbiera największą cześć od myśliwych. Tymczasem właśnie święty Eustachy, czczony zarówno przez Kościół katolicki, jak też przez cerkiew prawosławną, był pierwszym patronem łowców.
Jego legenda zaczęła się od służby w legionach rzymskich, gdzie doszedł do stopnia generalskiego, przewodząc wojskom cesarza Trajana. Przełomem w życiu okazało się jedno z polowań, na którym zapędziwszy się w dzikie ostępy za jeleniem, doznał objawienia. Zwierz ze świetlistym krzyżem między tykami poroża, stanąwszy na wysokiej skale, przemówił głosem Chrystusa: Placydzie, dlaczego mnie prześladujesz? To zdarzenie odmieniło życie legionisty, który upadłszy na ziemię, rozpoczął rozmowę z Bogiem, a przekonawszy się do nowej wiary, był już odtąd najgorliwszym jej wyznawcą. Tego samego dnia podobne widzenie miała żona Placyda, która we śnie usłyszała głos Chrystusa: Jutro ty, mąż twój i synowie przyjdziecie do mnie. Jeszcze tej nocy całą rodziną udali się do biskupa Rzymu, który ich ochrzcił. Placyd otrzymał imię Eustachy, jego żona została Teopistą, synom zaś nadano imiona Agapit i Teopist.
Nazajutrz w towarzystwie swych żołnierzy wrócił Eustachy pod skałę na miejsce widzenia, gdzie w ponownej rozmowie z Bogiem dowiedział się, że czekają go chwile wielkiej próby. Po kilku dnach zaraza zdziesiątkowała jego niewolników i przyjaciół. Wyginęły też jego konie i trzoda. Bandyci napadli na dom, zrabowali cały dobytek, a Eustachy z żoną i synami uciekali bez odzienia, unosząc jedynie życie. Piękna wojskowa kariera legła w gruzach, a Eustachy z rodziną schronili się w Egipcie. Ale
to był dopiero początek serii dopustów, które go spotkały. Marynarze uprowadzili mu żonę, obydwaj synowie zaś zostali porwani przez dzikie zwierzęta. Cud jednak sprawił, że z paszcz wilka i lwa uwolnili ich pasterze i chłopi, biorąc obydwu na wychowanie. Nieszczęścia Eustachego skończyły się, gdy niesamowitym trafem przywrócony został na stanowisko w armii Trajana, a po zwycięskich bitwach z wrogami odnalazł swoją żonę i synów w pełnym zdrowiu.
Niestety, po powrocie do Rzymu, los znów się od niego odwrócił. Rządził już nowy cesarz Hadrian, który widząc, że Eustachy nie oddaje czci dawnym bożkom, napomniał go. Gdy usłyszał od niego wyznanie Chrystusowej wiary, kazał wiernego dowódcę wraz z rodziną wrzucić między lwy. Okazało się, że dzikie bestie wcale nie były zainteresowane zjedzeniem tych chrześcijan. Wtedy cesarz kazał zamknąć ich w rozgrzanym cielsku spiżowego wołu, gdzie dokończyli męczeństwa. Po trzech dniach, gdy wyjęto ciała, okazało się, że są one nietknięte; nawet włosy nie ucierpiały od ognia. Chrześcijanie zabrali ciała i pogrzebali je w miejscu, gdzie po latach stanęła świątynia pod wezwaniem świętego Eustachego.
Dziś święty Eustachy jest patronem myśliwych, leśników, traperów, osób torturowanych i żołnierzy. Patronuje też strażakom (obok świętego Floriana), wzywany jest do obrony przed ogniem. Bywa też pomocny w rozwiązywaniu trudnych sytuacji życiowych, jest to zatem orędownik dość „uniwersalny”. Jeśli wziąć pod uwagę jego niezwykły życiorys, godzi się o nim wspominać jako o męczenniku z czasów wczesnego chrześcijaństwa. Jego atrybuty: jeleń, róg, lew i wilk same plasują go w szeregu najbardziej leśnych świętych.
Źródło: E. Marszałek, Leśnymi ścieżkami świętych pańskich